P.S Biedronka i dłoń kojarzy mi się z dobrocią.
czwartek, 9 maja 2013
Wiara w ludzi
Dziś zamiast o gotowaniu, trochę bardziej refleksyjnie.
Niestety nasz 5 letni synek przyniósł z przedszkola jakiegoś wirusa i
rozchorowaliśmy się solidnie całą rodziną., spędzając majówkę w domu. Ale ten trudny czas chorobowy
odrodził we mnie wiarę w ludzi. Poza naszymi niezawodnymi mamami, które od razu
zaoferowały pomoc, okazało się że jedna z sąsiadek zrobi nam chętnie zakupy,
druga podrzuciła upieczony przez siebie chlebek, kolejna przywiozła paletę
przecudnych bratków do ogródka, na poprawę nastroju. I rzeczywiście poczułam,
że wokół nas jest wielu wspaniałych,
otwartych i bezinteresownych ludzi, którzy chętnie pomagają. Chociaż mówi się,
że ludzie co raz częściej „ zamykają się w domach” i raczej nie odwiedzają się
spontanicznie etc. Ogromnie się cieszę, że co raz częściej nie znaczy zawsze i
że ciągle w ludziach jest potrzeba dawania siebie drugiemu człowiekowi. Bo
przecież to co dajemy, zwykle do nas wraca, nawet podwójnie. Czasami wystarczy ciepły uśmiech w kierunku
osoby którą mijamy zabiegani na ulicy czy ekspedientki w sklepie. Pamiętam, jeszcze
z lat studenckich, kiedy na przystanku autobusowym zazwyczaj zaczepiali mnie
starsi ludzie, a raczej zagadywali. A ponieważ jestem gadułą i mam duży
sentyment do starszych osób, chętnie wdawałam się w miłe pogawędki. Jedna z
babć, z którą rozmawiałam całą drogę w autobusie, opowiedziała mi kawał swojego
życia, a za nim wysiadłam podziękowała za to, że jej wysłuchałam bo od dawna
nie ma do kogo mówić, poza kotem „szarotką” i czuje się bardzo samotna. Pewnie
czasem nawet nie myślimy o tym, ile drobny gest życzliwości znaczy dla drugiego
człowieka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz