Pomijając obecną modę na jadanie kaszy jaglanej i jej liczne walory pro zdrowotne, przyznaję że może stać się ulubioną przekąską łasuchów. Wspaniale łączy się smakowo z owocami takimi jak gotowane jabłko, rodzynki i cynamon, wszelkiego rodzaju orzeszki i świeże owoce np. truskawki czy maliny i jagody.
Warto jednak odpowiednio ją ugotować, cała tajemnica sypkiej kaszy jaglanej tkwi we wcześniejszym jej uprażeniu. Zwykle gotuję ją " na oko". Wsypuję trochę do garnuszka i lekko prażę do momentu gdy poczuję aromatyczny zapach kaszy w kuchni. Trzeba poruszać garnkiem, żeby kaszy nie przypalić. Następnie dolewam dwukrotnie więcej wody i gotuję na niedużym ogniu. Tak ugotowana kasza jest sypka i pozbawiona charakterystycznej goryczki.
A przekąska powstała następująco: do 1/2 szkl. mleka sojowego naturalnego, dodałam 7 kopiastych=ogromniastych łyżek ugotowanej kaszy jaglanej, lekko podgrzałam, dorzucając 3 pokrojone w kostkę morele suszone (oczywiście te ciemne bez dodatku siarki), 2 pokrojone w kostkę suszone figi, 1/2 pomarańczy pokrojoną w kostkę, starłam na grubych oczkach jedną średnią gruszkę ze skórką i 1 cm świeżego imbiru również startego na tarce, ale drobnej. Wszystko razem wymieszać i lekko podgrzewać około 2 minut, do przeniknięcia się smaków. Przekładamy do miseczki i dodajemy 3 listki świeżej mięty drobno posiekanej lub miętę tylko do dekoracji. Pomarańcza, imbir i mięta stawioną niezwykle orientalne trio, do tego orzeźwiająca gruszka i słodycz suszonych owoców. Oj warto skusić się na taką kaszę :)
To danie jest bezglutenowe, bez laktozy i bez cukru. Sprawdzi się jako każdy posiłek dnia: śniadanie, lekki obiad czy wiosenny, aromatyczny deser.
Polecam serdecznie szczególnie w ten letni czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz