sobota, 14 grudnia 2013

Naleśniki kukurydziane- cieniutkie i chrupiące

Wiele prób podjęłam za nim odkryłam idealny przepis na naleśniki z mąki kukurydzianej. Dotąd wychodziły albo za grube albo zbyt mączne i ciągle daleko było im do ideału. Ale te zapewniam Was są właśnie idealne. Zajadamy je ze smakiem na słodko z pastą daktylową albo wiśniami w słodkim sosie z cukru brązowego, z syropem z agawy albo na sucho. Jednak równie dobrze smakują, z mięsem mielonym, sałatą lodową i innymi warzywami, jako tradycyjne tacos. W wersji na ostro napiszę kolejnym razem, a tymczasem przepis na słodko.
Do miski wsypujemy 5 czubatych łyżek mąki kukurydzianej, wbijamy jedno jajo, dodajemy 1 cukier waniliowy i 1 budyń bezglutenowy waniliowy oraz szklankę wody (250 ml). Całość miksujemy i gotowe. Prawda, że łatwe? Naleśniki smażymy na niewielkiej ilości dobrze rozgrzanego oleju, najlepiej natłuścić patelnię papierowym ręcznikiem nasączonym oliwą. Naleśniczki wychodzą cieniutkie i chrupiące. Polecam ciepłe bo zimne twardnieją i nie są już tak smaczne.

Do tego np. pasta daktylowa, którą nazywam domową nutellą. Do garnka z 1/2 szkl. wody wrzucam 10-15 sztuk daktyli, które gotuje na lekkim ogniu, aż zmiekkną. Następnie dodaję łyżkę dobrego kakao i blenduję na gładką masę.


Na zdjęciu naleśnik kukurydziany z wisienkami domowej roboty. Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia z nuttellą, gdyż zbyt szybko zniknęły. Tym bardziej zachęcam do wypróbowania daktylowej nuttelli.


czwartek, 12 grudnia 2013

Pasztet drobiowy, nie tylko od święta


Nasz pasztet drobiowy jest szybki i prosty, w 90 % z mięsa drobiowego.  A zamiast tradycyjnej bułki czy bułki tartej dodajemy siemię lniane. Pasztecik zajadamy z ćwikłą, ogórasami i na słodko z żurawiną albo borówką. Piekę go na Święta, ale również kilka razy w ciągu roku, kiedy tęsknimy za smakiem prawdziwego pasztetu. Zwykle ograniczam się w dodawaniu ziół ze względu na dzieci, ale nie żałujcie tymianku, majeranku, kolendry, imbiru i innych przypraw, które podnoszą smak. Polecam również jako dodatek suszoną śliwkę albo suszone pomidory.

Potrzebujemy 1 pierś z kurczaka, 3 garści wątróbki drobiowej, plastry boczku wędzonego np. morliny (1op), pasek boczku parzonego, 2 liście laurowe, sól morską, pieprz czarny, słodką paprykę, majeranek, ziele angielskie, łyżkę siemienia lnianego, 2 jajka, cebulę

1. Mięso (pierś, wątróbkę i pasek parzonego boczku bez skóry) zalewamy zimną wodą  w niewysokim garnku, tak by woda je przykryła wraz z przyprawami w zależności od upodobań, ja dodaję trochę soli morskiej gruboziarnistej, szczyptę pieprzu czarnego, łyżeczkę słodkiej papryki, kilka ziarenek ziela angielskiego, 2 listki laurowe i pół cebuli. Wszystko gotujemy na niewielkim ogniu ok. 30 minut.

2. Wyjmujemy cebulę, ziele angielskie i liście laurowe oraz odlewamy częściowo wywar. Do mięsa i 1/2 wywaru dodajemy 1-2 łyżek siemienia  lnianego i wszystko  miksuję blenderem. Zazwyczaj w tym momencie, próbuję masę mięsną i doprawiam. Dopiero potem dodaję dwa jaja, ponownie mieszając. Jeśli masa jest zbyt gęsta, dolewam wcześniej odlany wywar, aż do uzyskania pożądanej konsystencji.

3. Naczynie żaroodporne wykładam plastrami boczku, dzięki temu pasztet nie wysuszy się i przejdzie wędzonką. Pieczemy ok. 40 min. w 180 stopniach.

Życzę smacznego!

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Ciasteczka z kardamonem i makiem z mąki kasztanowej- ciasteczka adwentowe


Wczoraj kupiłam mąkę eko z kasztanów i miałam wielką ochotę troszkę z nią poeksperymentować i stało się... W niedzielne popołudnie kiedy za oknem pruszył śnieg, uciekłam do kuchni, a już za kilka minut w domu roznosił się uwodzicielski zapach kardamonu i to przyjemne ciepełko piekarnika. Wkrótce wszyscy wylądowaliśmy na kanapie z puszką ciasteczek maczanych w ciepłym mleku migdałowym.

Potrzebujemy: 1 szkl. mąki bezglutenowej do ciasta kruchego, 1/2 szkl. mąki z kasztanów, 1 budyń waniliowy bezglutenowy, 1/2 szkl. cukru pudru, 1 łyżkę cukru pudru z prawdziwą wanilią i szczyptą kardamonu (kamis), 50 g miękkiego masła, 2 jajka, 2 łyżki syropu z agawy, 1 łyżeczka gorzkiego kakao, kilka łyżek 4-5, dowolnego mleka np. roślinnego ( dodałam koziego). Całość mieszamy mikserem lub blenderem, dodając na koniec kopiastą łyżkę maku.

Masę wykładamy na papier do pieczenia dużą łyżką i posypujemy z wierzchu obficie makiem. Ze względu na dzieci upiekłam jedną blaszkę bez maku na wierzchu, a pozostałe z makiem w kształcie np. serca, przykładając foremkę do ciasteczek. Choć dekoracja nie wyszła zachwycająca, to ciasteczka z dużą ilością maku są zdecydowanie smaczniejsze. Smakowały i dużym i małym.



piątek, 6 grudnia 2013

Pierniczki bezglutenowe

W tym tygodniu poczyniliśmy pierwsze kroki w przygotowaniach kulinarnych do Świąt. Pierwsza partia pierników już upieczona i niestety już zjedzona. Nie wiedziałam, że nim wyjmę ostatnią blaszkę z pieca, wcześniejszych porcji już nie będzie. A to wszystko za sprawom moich małych elfów podjadaczy, ale też solidnych pomocników.

To niejedyny przepis na pierniki, którym się z Wami podzielę, ale pierwszy. Pozostałe pojawią się wkrótce, w tym przepis mojej mamy, który jest najlepszy na świecie, ale najpierw muszę go dostosować do naszej bezglutenowej dietki.


Potrzebujemy:
1 i 1/2 szkl. mąki bezglutenowej firmy Schar, 1/2 szkl. mąki do ciasta kruchego firmy Bezgluten, 1 łyżeczkę sody, 1 cukier waniliowy, 6 łyżek miodu, 2 łyżki masła, 1 jajko, 1/2 szkl. mleka sojowego lub koziego, mąka kukurydziana do podsypywania, przyprawa piernikowa bezglutenowa/ szczypta cynamonu, goździków, kardamonu, anyżu, imbiru, gałki muszkatołowej i pieprzu. ( Firma Kotanyi produkuje przyprawę piernikową bez dodatku mąki)


Do miski wsypujemy wszystkie suche składniki tzn. mąkę, sodę i przyprawy i mieszamy. Następnie kolejno dodajemy jajko, masło i miód. Ponownie mieszamy i podlewając powoli mlekiem, zagniatamy ciasto. Mleko należy dodawać stopniowo, po łyżce. ( w efekcie możemy potrzebować mniej lub więcej niż 1/2 szkl) wszystko zależy od rodzaju mleka.

Po osiągnięciu właściwej konsystencji, podsypujemy blat mąką kukurydzianą i rozwałkowujemy ciasto, najcieniej jak to możliwe. Pieczemy ok. 10 minut w temp. 180 stopni.

Lukier przygotowałam z 1 białka ubitego z 1 szkl. cukru pudru.

I choć pierniczki wszystkie zjedzone, cudowny korzenny zapach roznosi się po domu przez kolejnych kilka dni.




środa, 4 grudnia 2013

Szynka Żebrowskiego- szynka pieczona w domu


Przychodzi taki czas kiedy nie smakuje nam już ulubiona szyneczka ze sklepu. I ten właśnie impuls przejedzenia sklepowymi pysznościami lub ich brakiem na sklepowych półkach, zmobilizował nas do upieczenia własnej szynki. Jednak uznałam, że z tym zadaniem dużo lepiej ode mnie, poradzi sobie mój mąż. Rzeczywiście nie myliłam się, szynka którą upiekł była przepyszna, rozdzieliliśmy ten rarytas po rodzinie i wśród przyjaciół i tak to szynka zyskała przydomek " Szynki Żebrowskiego".
W tym roku na pewno upieczemy ją na Święta i Wam też gorąco polecamy z dodatkiem żurawiny lub borówki na śniadanie.

Na dobry początek zakupiliśmy 3 kg szynkę wieprzową w formie "rolady" i włożyliśmy na kilka dni do solanki aby mięso skruszało. Solanka, czyli woda przegotowana z dużą ilością soli, w której należy umieścić mięso. Całość należy trzymać w warunkach chłodniczych.

Po upływie 3-5 dni, przygotowujemy marynatę z soli morskiej, pieprzu czarnego, słodkiej papryki i rozgniecionego ząbku czosnku. Wszystko razem mieszamy z kilkoma kroplami oliwy. Marynatą nacieramy mięso, związujemy sznurkiem (kucharskim) i obkładamy liśćmi laurowymi. Mięso w marynacie powinno pozostać jeszcze przez dobę w lodówce.

Po upłynięciu właściwego czasu marynowania,  szyneczkę opiekamy w piekarniku w opcji grillowanie, aż skórka zbrązowieje ( ok. 40 min) w 200 stopniach.  Potem przekładamy do naczynia żaroodpornego i przykrywamy z góry szczelnie folią aluminiową i na to pokrywką. W takiej postaci, pieczemy szynkę ok. 2,5 godziny bez termoobiegu w temperaturze 200 stopni.

Po wyciągnięciu z pieca, szynka musi odpocząć przed spożyciem. Powinna być soczysta i smakować bardzo delikatnie. Ale przede wszystkim nie zawiera konserwantów i innych sztucznych dodatków. Mamy pewność wartości  produktu, który spożywamy. Warto serwować szyneczkę własnej roboty małym pociechom, które na pewno docenią smak natury.

czwartek, 28 listopada 2013

Zapiekanka rybna na bazie sosu z piwa

Przepis na tę zapiekankę widziałam dawno temu w jednym z programów kulinarnych. Po lekkich przeróbkach zadomowił się u nas i jest wspaniałym daniem na piątkowe posty, ale również pożywną bombą wzmacniającą nasz organizm w kwasy Omega 3. Idealny posiłek na jesienne, chłodne i deszczowe dni.


Poza walorami naszej zapiekanki, pragnę zwrócić Waszą uwagę na turkusowy półmisek, na którym dziś serwuję nasze danie. A to wszystko dzięki odkryciu niezwykłego miejsca i niezwykłego talentu. Piękna, młoda i utalentowana kobieta robi samodzielnie te cudowne naczynia gliniane w swojej twórczej pracowni i nadaje im niepowtarzalny urok. Wyobraziłam sobie letnią sałatę serwowaną na tej misie, wszelkie zapiekanki gdy goście wpadną z zaskoczenia. Jestem zwolenniczką kupowania rzeczy dobrych jakościowo i  przy tym oryginalnych. Zamiast wielu, wolę jedną porządną, która potrafi udekorować cały stół. Półmisek, któremu nie mogłam się oprzeć, zachwyca kolorystyką, kształtem i solidnym wykonaniem. Zachęcam Was serdecznie do odwiedzenia galerii Patrycji, chociaż wirtualnie pod adresem www.peweks.net  Zawsze można napisać list do Mikołaja....


Do naszej zapiekanki dla 4 osób dorosłych, potrzebujemy: 0,5 kg fileta z łososia norweskiego bez skóry, 2-3 filety z dorsza bez skóry, 0,5 l mleka koziego lub sojowego, pęczek koperku, 4 łyżki mąki kukurydzianej, 1 łyżkę mąki bezglutenowej, 150 g masła, sół, pieprz, gałkę muszkatołową, 6 dużych ziemniaków, 175 ml jasnego piwa.


W pierwszej kolejności przygotowujemy puree z ugotowanych ziemniaków, które trzeba lekko osolić drobną solą morską, i rozgnieść tłuczkiem lub blenderem  z 50 g masła.

Następnie podgrzewamy w garnku mleko i wrzucamy do niego na 2 minuty pokrojoną w dużą kostkę rybę.  Naczynie żaroodporne  smarujemy masłem i przekładamy do niego rybę, rozkładając nierównomiernie po trochu łososia i dorsza.

Pora na sos: robimy tradycyjną zasmażkę do białego sosu, czyli 100 g masła rozpuszczamy w garnuszku ( bez laktozowi mogą użyć masła klarowanego), mieszamy z 4 płaskimi łyżkami mąki kukurydzianej i 1 łyżką mąki bezglutenowej, energicznie mieszamy drewnianą łyżką żeby nie powstały grudki i podlewamy 175 ml piwa jasnego. Po chwili dolewamy mleko, w którym gotowała się ryba ( można przelać przez sitko) i mieszamy nie odstawiając garnka z ognia, aż sos zgęstnieje i przybierze konsystencję śmietany. Doprawiamy go morską solą, czarnym pieprzem i otartą gałką muszkatołową i drobniutko posiekanym koperkiem.

Zalewamy rybę, gęstym sosem,  w którym wyczuwamy nutkę goryczki piwa ( po upieczeniu nie będzie po niej śladu, a piwo wydobędzie cały smak z ryby), wierzch pokrywamy puree ziemniaczanym. Pieczemy ok. 40 min. w 200 stopniach aż na ziemniakach utworzy się brązowa skórka.


Zapiekanka jest naprawdę pyszna, a lazur półmiska przeniósł nas choć na chwilę do śródziemnomorskich klimatów.

Życzę smacznego!




czwartek, 21 listopada 2013

Bezglutenowe ciasteczka kruche z rodzynkami

Ciasteczka kruche z rodzynkami zawsze poprawiają nam nastrój tuż po porannym śniadanku, jeszcze przed wyjściem do przedszkola, są słodziutkie i pachną wanilią. Wyborne do porannej kawy orkiszowej.

Jak zwykle w przypadku naszych ciasteczek, są szybkie i łatwe do przygotowania bo polegają na zmieszaniu ze sobą odpowiednich składników. I oto zdradzam jakich:

2 duże jajka, 1 budyń waniliowy bezglutenowy, 3 kopiaste łyżki mąki bezglutenowej do ciasta kruchego, 2 płaskie łyżki mąki kukurydzianej, 2 łyżki miodu, 1 cukier waniliowy, 1/3 kostki rozpuszczonego klarowanego masła, kilka kropli naturalnej esencji waniliowej


Wszystkie składniki dokładnie mieszamy, najlepiej je zblendować żeby nie pozostawić grudek mąki bezglutenowej, jeśli masa jest zbyt gęsta dodać trochę roślinnego mleka. Na koniec dodajemy namoczone wcześniej rodzynki i do pieca.

Pieczemy ok. 15-20 min. w 180 stopniach. Jednak przyznam, że rzadko pilnuje czasu pieczenia, po prostu doglądam ciasteczek przez szybkę, nie mogąc doczekać się ich smaku i jak tylko nabiorą złotej barwy są  gotowe. Osobiście wolę takie mocniej podpieczone jasno brązowe.

Smacznego!

wtorek, 19 listopada 2013

Sałata rucola i roszponka = duet idealny

Sałata najlepsza jest oczywiście latem, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby cieszyć się nią przez cały rok.  Rucola jest rodzajem sałaty o wyraźnym aromacie i lekko pikantnym smaku, stanowi bogate źródło witaminy C.  Natomiast roszponka jest sałatą łagodną, o lekko orzechowym smaku, zawiera cenne dla zdrowia składniki mineralne: fosfor wapń, żelazo i potas oraz witaminę C, witaminy z grupy B i A, poprawia trawienie.


Jak widzimy zaletom spożywania obu sałat nie ma końca. Ostatnio połączyłam sałatę rucolę i roszponkę z grillowaną, czerwoną papryką i prażonymi orzechami i zakochałam się w tym zestawieniu smaków. Spróbujcie tego dobroczynnego dla zdrowia i podniebienia smaku.

Wystarczy jedna, czerwona papryka, którą opiekamy w piekarniku, bez ziarenek, 180 stopni przez 20-30 minut aż skórka zczernieje, wówczas z łatwością odejdzie. Obieramy paprykę i kroimy na cieniutkie paseczki.

Przygotowujemy dressing z oliwy z oliwek tłoczonej na zimno, dodajemy sól morską drobną, czarny pieprz i wlewamy na dno misy. Wrzucamy garść umytej roszponki i rucoli, dorzucamy paprykę, która po upieczeniu jest słodka jak cukierek i prażymy na gorącej patelni orzechy nerkowca, a następnie płatki migdałów, aż przybiorą karmelową barwę.

Sałatę mieszamy z dressingiem i wszystkimi składnikami razem, tuż przed podaniem. Uwieńczeniem jest polanie wymieszanej sałaty, gęstym octem balsamicznym "aceto balsamico di modena"

Tak przygotowana sałata jest świetna do obiadu czy kolacji, ale również na kanapkę czy pizzę. Ja najbardziej lubię rozkoszować się nią na grzance bezglutenowego chleba.

Polecam!




piątek, 15 listopada 2013

Ryż zapiekany z jabłkami i bananami z wanilią




Ryż zapiekany z jabłkami i bananami z wanilią jako alternatywa dla tradycyjnego zapiekanego ze śmietaną i jabłkami. 

Nie ma nic lepszego niż ciepły deser w jesienne popołudnie, w domu roznosi się cudowny aromat wanilii, a dzięki mocy piekarnika jakoś ciepłej na duszy i ciele.  Ten przepis nie należy do oryginalnych bo każda z nas na pewno  zrobiła ryż na ciepło choć raz  swoim maluszkom, ale chciałam się z Wami podzielić naszą ulubioną wersją.

Wcześniej gotujemy ryż, najlepiej wieloziarnisty, brązowy bo jest najzdrowszy, nieoczyszczony, z łupinami jest wspaniałym źródłem błonnika.  Zwykle gotuję na sypko,  2 szkl.  ryżu.

Przygotowujemy mus jabłkowy z 3-4 jabłek, uduszonych na patelni z rodzynkami, miodem i cynamonem, to taka opcja musu bez cukru. Jak tylko jabłuszka zmiękną, po ok.10- 15 min.  możemy je zblendować na gładką masę.



Potrzebujemy jeszcze laskę wanilii, z której wydrążone ziarenka, wrzucamy do ugotowanego ryżu. Dodajemy jeszcze torebkę cukru waniliowego i wszystko mieszamy.

Przygotowujemy naczynie żaroodporne i smarujemy je masłem, wsypujemy pierwszą warstwę ryżu, polewamy solidnie mlekiem kokosowym ( mleczko to, świetnie zastępuje śmietanę bo ma ok. 16% tłuszczu)  i na wierzch kładziemy pokrojonego w plasterki banana, następnie kolejna warstwa ryżu, lekko polana mlekiem kokosowym i przełożona musem jabłkowym. Na wierzch rozkładamy pokrojone w plasterki jabłuszka, posypujemy cukrem waniliowym i cynamonem.  Na koniec płatki migdałów  wcześniej uprażone na karmelowy kolor.

Wkładamy  całość do piekarnika nagrzanego do 200 stopni bez termoobiegu, na ok. 20 min


Smacznego!

niedziela, 20 października 2013

Papryka faszerowana z amarantusem


Dziś zdobi nasz stół piękna mocno czerwona papryka, która w tym czasie jest w bardzo przystępnej cenie i można kupić również naszą krajową. Papryka surowa jest dość ciężkostrawna i nie każdy może ją spożywać, a pieczona jest dużo słodsza, delikatniejsza i tolerowana nawet przez dziecięce brzuszki.

Przygotowałam 6 mocno czerwonych papryk bo im dojrzalsza tym słodsza i smaczniejsza. Obciełam im kapelusiki z zielonym ogonkiem, wydrążyłam środek i wypełniłam farszem.

Farsz przygotowałam z kaszy gryczanej (2 woreczki) ugotowanej na sypko ( przy czym nigdy nie gotuję kaszy czy ryżu w plastiku, to bardzo niezdrowe). Do ugotowanej i przestudzonej kaszy dodałam drobniutko pokrojoną natkę pietruszki, 8-10 sztuk pokrojonych suszonych pomidorów, 3 łyżki amarantusa ekspandowanego, sól, pieprz i gałkę muszkatołową i 1/2 szkl. śmietany roślinnej lub śmietany 30 % dla tych, którzy tolerują. Gotowym farszem wypełniamy papryki i przykrywamy kapelusikiem. Dla spożywających produkty mleczne, polecam plaster mozzarelli na farsz i dopiero dekielek paprykowy.


Papryki w naczyniu żaroodpornym zapiekamy ok. 40 minut w 200 stopniach, aż skórka lekko pomarszczy się i będzie przypieczona. Paprykę spożywamy bez skórki, jeśli jest dobrze podpieczona z łatwością odchodzi.

Jeśli zapiekamy paprykę z serem, należy na 10 minut przed końcem pieczenia zdjąć kapelusiki i zostawić włączoną tylko górę piekarnika aby przyrumienić rozpuszczony ser.

Smacznego!

czwartek, 3 października 2013

Tarta śliwkowa z kremem z kasztanów

Jesień kojarzy mi się kulinarnie z grzybami, bigosem i najważniejsze ze śliwkami pod każdą postacią np. śliwki smażone z jabłkami w cynamonie i koniaku, powidła śliwkowe, knedle ze śliwkami, etc. I choć chciałabym podzielić się z Wami wszystkimi smakołykami z udziałem śliwek w roli głównej, to brakuje czasu, zatem wybrałam coś najbardziej uniwersalnego, co powinno trafić w gusta każdego podniebienia.


Ciasto kruche do naszej tarty jest oczywiście bezglutenowe. Wykorzystuje zamiennie 2 przepisy tzn. jeden stanowi przepis na ciasto kruche na odwrocie mąki do ciasta kruchego firmy BEZGLUTEN, drugie to wersja dużo zdrowsza czyli połączenie mąki z mielonych migdałów ( 200g) i sporej ilości miodu, tak by zagnieść ciasto. Aż trudno w to uwierzyć, że z tych dwóch składników wyjdzie coś na kształt kruchego ciasta, ale to realne. Wypróbowałam to wielokrotnie bo tarta śliwkowa gości na naszym stole co drugi dzień w jesienne popołudnia.

Gotowym ciastem wykładamy wcześniej wysmarowane tłuszczem naczynie do pieczenia tart, a następnie układamy skórką do dołu wydrylowane śliwki, całość posypujemy cukrem waniliowym i cynamonem. Na wierzchu tarty robię krateczkę z ciasta kruchego, albo w przypadku ciasta z mąki migdałów, posypuję śliwki z góry 1/4 z ciasta kruchego, które pozostało po wyłożeniu tarty. Pieczemy w 180 stopniach około 18 min.


Tartę śliwkową albo małe tartaletki w kształcie serca, serwuję zawsze z kremem z jadalnych kasztanów, można je kupić w dobrych delikatesach. Uprzedzam, że są tak dobre, że można zjeść słoik łyżeczką na raz. Moje dzieci uwielbiają karmel, a prawdziwego jeść nie mogą, krem z kasztanów stanowi wspaniały zamiennik, w dodatku bardzo wartościowy odżywczo.

Smacznego!

wtorek, 20 sierpnia 2013

Muffiny waniliowe z rodzynkami


W upalne dni lata, zamiast typowych słodkości objadamy się owocami, sorbetami i panna cottą. Wówczas mogę na chwilę odpocząć od tradycyjnego pieczenia ciast i ciasteczek, a rachunki za prąd są zdecydowanie niższe. Jednak dziś już od samego rana słyszę o pieczeniu czegoś bardzo słodkiego i żaden zimny deser nie jest w stanie przekonać moich żarłoków. Dlatego też, w końcu zmobilizowałam się do kreatywnego pieczenia, wykorzystując to co mamy w domu i w zasadzie to co wsypała do miski 2,5 letnia Julcia. Z dumą mogę powiedzieć, że dziecko ma nie tylko chęci, ale też talent bo ze skręconej masy wyszły pyszne waniliowe babeczki z rodzynkami.

Potrzebujemy:
1 szkl. mąki bezglutenowej biszkoptowej
3 łyżki mąki kukurydzianej
2 łyżki mąki jaglanej
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
1 łyżeczkę ekstraktu z wanilii
3 jajka
1/2 szkl. oleju rzepakowego/słonecznikowego
wszystko mieszamy i dodajemy wody jeśli masa jest zbyt gęsta. Na koniec solidną garść rodzynek. Foremki do muffinów napełniamy do połowy, gdyż sporo wyrosną. Pieczemy ok. 1/2 h w 180 stopniach.


środa, 17 lipca 2013

Makaron z brokułami


Latem zwykle jadamy mniej mięsa, korzystając z bogactwa dorodnych warzyw i owoców. Jeśli już nie mam pomysłu na obiad, sięgam po makaron i coś co jest w lodówce. Tym razem w spiżarni pozostał nam bezglutenowy makaron typu fusilli i spaghetti oraz brokuły. Takie połączenie wraz z białym kremowym sosem i garścią siekanych orzechów laskowych okazało się bardzo smaczne.

Brokuła ugotowałam na wpół twardo w osolonej wodzie w postaci stojącej, gdyż kwiatu brokuła nie należy zamaczać w wodzie, wystarczy odrobina pary i zmięknie, a co najważniejsze zachowa świeży zielony kolor i witaminy.

Następnie zrobiłam biały sos, tak jak zwykle czyli łyżka do dwóch roślinnej margaryny rozpuszczona w garnku, do tego mąka kukurydziana, energicznie mieszamy i dolewamy ok. 1i 1/2 szkl. mleka sojowego lub ryżowego, sól, pieprz i gałka muszkatołowa. Do gotowego sosu dodajemy rozgnieciony widelcem kwiat brokuła.

Ugotowany makaron lekko podsmażamy na suchej patelni i polewamy sosem, delikatnie mieszając drewnianą łyżką. Na koniec posypujemy posiekanymi orzeszkami laskowymi lub włoskimi. Nie alergicy nie mogą zapomnieć o odrobinie tartego żółtego sera na wierzch.

Smacznego!

sobota, 6 lipca 2013

Panna cotta z owocami


Panna cotta bezlaktozowa jest równie smaczna jak ta włoska, tradycyjna zrobiona ze śmietany kremówki. My zastąpiliśmy śmietanę, ekologicznym mlekiem kokosowym (2 puszki ), które podgrzewamy na niewielkim ogniu, dodając laskę wanilii i 1 łyżeczkę syropu z agawy.  Kiedy masa lekko przestygnie dodajemy rozpuszczoną w 150 ml cytrynową galaretkę, również letnią. Galaretkę można zastąpić 1 łyżką agar-agar czyli roślinnego  środka żelującego. Po ok. 2 godz w warunkach chłodniczych deser jest gotowy.

Smakuje wybornie niemal z każdymi owocami, w zależności od upodobań. Przygotowałam panna cottę z czereśniami i musem truskawkowym. Z podanych proporcji otrzymałam 6 pucharków deseru, serwuję go mocno schłodzonego, z owocami na zimno lub na gorąco. Dzieciom podaję na talerzyku w formie lodowych gałek z owocowym syropem.




wtorek, 2 lipca 2013

Kurczak po rzymsku



Kuchnia rzymska bez wątpienia nie pozostawia zbyt wiele możliwości bezglutenowcom i bezlaktozowcom, którzy nie mogą nacieszyć podniebienia smakiem prawdziwej spaghetti carbonara,  tagliatelle,  pierożków gnocchi czy po prostu pizzy. Pamiętam, że jadłam oczyma dosłownie i w przenośni, no może jeszcze nosem bo zapach przepysznej kuchni czuło się niemalże wszędzie. Oczywiście zawsze pozostaje ryneczek na Campo de' Fiori pachnący bogactwem warzyw, owoców, kwiatów i ryb. Ale bywa też tak, że po jakimś czasie przychodzi ochota na coś konkretnego i wówczas polecam zamówić kurczaka po rzymsku. Od kiedy go odkryłam w pewnej uroczej ristorante, gościł na moim talerzu przez kolejny tydzień pobytu w tym wiecznym mieście. Alternatywą była bogata w warzywa zupa minestrone, ale o tym innym razem.

I oto dzisiaj kiedy przesadzałam moje doniczkowe ziólka do ogródka, w tym również rozmaryn, zapchniał mi tak intensywnie, że powróciły rzymskie wspomnienia i chętka na kurczaka.

Zakupiłam zagrodowego kurczaka, przygotowałam 2 cytryny, sól morską, pieprz, oliwę z oliwek i dużo, dużo rozmarynu.  Kurczaka wymoczyłam w wodzie z solą, a następnie zamarynowałam przez całą noc. Do 4-5 łyżek oliwy dodajemy łyżkę soli gruboziarnistej, pół łyżeczki pieprzu, i 3 gałązki posiekanego rozmarynu i wyciskamy pół  cytryny. Nacieramy tą miksturą kurczaka na zewnątrz, ale co najważniejsze mięso bezpośrednio pod skórą, dzięki czemu mięso pozostanie miękkie i soczyste. Do środka wkładamy całą cytrynę pokrojoną na czwórki i tak dużo rozmarynu ile tylko kurczak pomieści.  Uwaga! Oliwę z oliwek warto zastąpić masłem jeśli możecie je jeść, różnica w smaku jest ogromna. Nogi kurczaka związujemy i po kilku godzinach marynowania jest gotowy do pieczenia.


Pieczemy ok. 1 - 1,5 h  w 200 stopniach, a na 20 minut przed końcem wrzucamy posolone ziemniaczki. Podajemy z ruccolą lekko skropioną oliwą i posypaną prażonymi orzeszkami piniowymi.

Smacznego!

piątek, 28 czerwca 2013

Frittata ze szparagami


Frittata to rodzaj omleta, zapiekanki w kształcie pizzy. Pozostawia morze możliwości w kwestii przyrządzenia, najlepiej smakuje z różnymi warzywami i pomidorowym lub ziołowym sosem. Tym razem wykorzystałam tylko ziemniaki i szparagi i pysznie się skomponowały.

3 ziemniaki kroimy w grubsze plastry i podsmażamy do miękkości na oliwce lekko opruszając solą, pęczek zielonych szparagów również dusimy przez ok. 5 minut na oliwce na oddzielnej patelni. Zielonych szparagów nie musimy obierać, ale oddzielamy zdrewniałe końcówki. Chcąc złamać szparaga na pół, złamie się on zawsze w tym miejscu gdzie końcówka jest zdrewniała. Warzywka spokojnie dochodzą do miękkości, a my w tym czasie miksujemy dwa jajka z dodatkiem soli morskiej, czarnym pieprzem, świeżym oregano i tymiankiem. Dodajemy dwie łyżki mąki kukurydzianej i jedną mąki z amarantusa. Na ziemniaczki przerzucamy szparagi, zalewamy jajkami z mąką i koniecznie przykrywamy pokrywką. Całość pozostawiamy na niedużym ogniu przez 5-7 minut. Danie jest gotowe kiedy jajko na wierzchu zetnie się. Przekładamy na talerz " do góry nogami " i gotowe.



Zwykle przygotowuje dwa proste sosy: pomidorowy ze świeżych pomidorów z tymiankiem oraz na bazie mleczka kokosowego z odrobiną musztardy i miodu, soli i pieprzu i tymianku.

Smacznego!

wtorek, 25 czerwca 2013

Danie jednogarnkowe




Nigdy, przenigdy nie lubiłam kiełbasy i pewnie nie dzieliłabym się z Wami tym przepisem, gdybym nie rozsmakowała się w kiełbasie dzięki takiemu połączeniu z warzywami i zieleniną. Podstawą jest jednak dobra jakościowo kiełbasa, taka prawdziwa i wędzona na prawdziwym dymie czereśniowym albo parzona - gorąco polecam kiełbasę wachmistrza z Kredensu, mogą być też hiszpańskie, pikantne kiełbaski chorizo.

A kiedy mamy już laskę dobrej kiełbasy. potrzebujemy jeszcze ziemniaki, marchewkę, cebulę, czarne suszone oliwki, puszkę ciecierzycy, świeżą kolendrę i puszkę pomidorów.

Drobno pokrojoną cebulkę szklimy na oliwce, dokładamy w plastry pokrojoną kiełbasę i ją lekko podsmażamy. Na osobnej patelni podsmażamy na oliwce pokrojone w czwórki ziemniaki i w plastry marchewkę, solimy odrobinę solą morską, kiedy zmiękną i zezłocą się,dorzucamy do kiełbasy, dodając puszkę zmiksowanych pomidorów, odcedzoną cieciorkę, garść suszonych czarnych oliwek i pęczek posiekanych liści kolendry lub ewentualnie pietruszki. Danie dusimy jeszcze kilka minut, doprawiając świeżo mielonym czarnym pieprzem i solą morską.

To solidne, pożywne danie wspaniale komponuje się w chłodniejsze dni z kapustką duszoną " na krótko".

Szczęśliwcom, którzy mogą jeść ser, proponuję na wierzch położyć plastry mozzarelli i zapiec w piekarniku przez 15 minut. Pychota!



czwartek, 20 czerwca 2013

Pierogi z truskawkami z miętowym sosem


Uwielbiamy w sezonie letnim pierogi z truskawkami, ale dotychczas robiła je dla nas babcia. Nic nie smakuje tak dobrze jak babcine łakocie, w których jest zawsze dodatkowo duża dawka miłości i cierpliwości. Niestety w tym roku babcia zaprotestowała, twierdząc że z bezglutenowej mąki niewiele można zrobić. No cóż, dzieci krzyczały że proszą o pierogi, więc musiałam zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Pierwsze efekty były opłakane, ale kolejne lepsze i lepsze, aż w końcu okazało się, że ja też potrafię zrobić pierogi i nie jest to wcale tak czasochłonne jak myślałam.

Potrzebujemy:

200 g mąki bezglutenowej ( użyłam bezglutenowej naleśnikowej firmy Schar)
2 jajka
szczypta soli
1 łyżka mąki z amarantusa
zimna woda ( podlewamy tyle, aż zagnieciemy ciasto)

Zagniatamy ciasto, podsypując blat mąką,  i wstawiamy na pół godziny do lodówki. Następnie wałkujemy i wycinamy kółka do pierożków. Ciasta nie możemy rozwałkować zbyt cienko ponieważ rozpadnie się w gotowaniu. Wrzucamy pierożki na osoloną wodę z łyżeczką oliwy, gotujemy ok. 4 minut

Sos miętowy:

3 listki świeżej mięty
4 truskawki
1 łyżeczka stewii lub syropu z agawy
wszystko razem  blendujemy i sosik gotowy


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Kokosanki


 Zdarza się, że nie mamy w domu składników na wymyślne ciasteczka, a wtedy najlepiej sprawdzają się proste i szybkie kokosanki, smakiem zawsze przypominają mi niedzielne wizyty w cukierni w latach dzieciństwa.

W rondelku rozpuszczamy połowę kostki ok. 125g margaryny roślinnej, dodajemy do tego 3/4 torebki wiórków kokosowych (200g), 1 budyń waniliowy bezglutenowy, łyżeczkę proszku do pieczenia, 3 czubate łyżki cukru pudru (można zastąpić miodem). Mieszamy i na koniec dodajemy 3 białka ubite na sztywno.

Nakładamy na papier do pieczenia małą łyżeczką i pieczemy trochę ponad 10 min. w temp. 180 stopni.

Spróbowaliśmy upiec też nieco większe kokosanki w kształcie serducha, ale te ciężko było zjeść na jeden czy dwa kęsy.



środa, 12 czerwca 2013

Pieczony pstrąg z warzywami

Lada chwila powitamy kalendarzowe lato, co oznacza jeszcze więcej słońca, piękne dojrzałe warzywa i owoce i nieco lżejszą dietę.  I już dziś zachęcam Was do przyrządzania pysznych rybek, na grillu lub tradycyjnie pieczonych w piekarniku w towarzystwie jak największej ilości warzyw. Przez cały rok odwiedzamy gdyńską halę, na której nie brakuje nadmorskich, jak również słodkowodnych przysmaków. Dziś niemal że, z rąk rybaków zakupiliśmy świeżutkiego pstrąga, ale nie różowego czyli hodowlanego i sztucznie karmionego, tylko białego, dzikiego to znaczy zdrowego i naturalnego.



Wyczyszczonego pstrąga marynujemy kilka godzin w lodówce. Nasza marynata to oliwa z oliwek, sól morska, pieprz czarny świeżo mielony, sok z połówki cytryny i duża ilość świeżego tymianku. Tak przyrządzoną marynatą nacieramy rybę w środku i na zewnątrz. Na końcu na wierzch posypujemy płatkami migdałów.



Warzywa do zapiekania: ziemniaki, cukinie, marchewkę, pietruszkę i paprykę kroimy w cieniutkie słupki, solimy i polewamy odrobinę oliwy,  zapiekamy ok. 40 min. w 180 stopniach. Po dwudziestu minutach pieczenia się warzyw, dorzucamy rybkę i w ten sposób zarówno ryba jak i warzywa upieczone będą w tym samym czasie.

Smacznego, lekkiego, letniego obiadu!


piątek, 31 maja 2013

Ciasto daktylowe

I jak tu nie zgrzeszyć skoro ciasto daktylowe, należy do bez cukrowych, bezglutenowych i bez laktozowych słodkości. A same daktyle dają tak dużo słodyczy, że jeden kawałek jest zupełnie wystarczający i uwierzcie mi na słowo bo zwykle zjadam po 2-3 kawałki ciasta,a tym razem nie dałam rady. To również jedyne ze wszystkich ciast, które zostało na kolejny dzień, ale nie dla tego, że jest niedobre bo jest bardzo dobre, ale też bardzo sycące. Na drugi dzień zjadłam śniadanie jak prawdziwa włoszka, espresso i słodziutkie ciasto daktylowe.  Polecam!


2 op. daktyli drylowanych gotujemy w szklance wody na małym ogniu, jak zupełnie zmiękną blendujemy na krem, dodajemy 200 g mielonych migdałów, 3 kopiaste łyżki mąki kukurydzianej, 2 łyżki mąki z amarantusa, 3 roztrzepane jajka, 1 budyń waniliowy bezglutenowy i 1/2 szkl. oleju słonecznikowego. Wszystko razem mieszamy i do pieca na 45 min. w 180 stopniach.

Smacznego!

wtorek, 28 maja 2013

Pasztet warzywny z cieciorki

Kilka lat temu odkryłam wartości smakowe i odżywcze ciecierzycy czyli włoskiego grochu. Ma lekko słodkawy smak, jakby orzechowy, stanowi wspaniałe źródło błonnika, witamin z grupy B, żelaza i magnezu. Dotychczas cieciorkę wykorzystywałam do zup czy sosów, ale tym razem spróbowałam zrobić z niej warzywny pasztet, a ponieważ wiosna zachęca do potraw lekkich, zdrowych i dietetycznych, pasuje idealnie do śniadania w promykach słońca o poranku.

Proporcje do pasztetu można zmniejszyć według uznania, piekłam go z dużej ilości ciecierzycy ponieważ lubię obdarowywać bliskich tym co sama upitraszę i podpytać o ewentualne poprawki. Zatem jeśli zdecydujecie się upiec pasztet z 500 g cieciorki, podzielcie się z sąsiadem bo  z tej ilości wyjdą 3 małe keksówki.

Potrzebujemy:
500g ciecierzycy
3 marchewki
2 pietruszki
1 dużą cebulę
2 jajka
4 łyżki mąki kukurydzianej
2  łyżki siemienia lnianego
natkę pietruszki (posiekane tylko liście)
sól, pieprz, słodką paprykę, kminek, ziele angielskie, liść laurowy

Ciecierzycę moczymy przez noc w wodzie, następnie gotujemy na pól twardo ( nie może być zupełnie miękka) wraz z przyprawami. Po ugotowaniu wyciągamy liść laurowy i ziele angielskie. Cebulkę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na oliwie. Warzywa gotujemy na pól twardo. Wszytko razem miksujemy np. blenderem, ugotowaną ciecierzycę razem z wodą w której się gotowała ( woda zredukowała swoją ilość, powinno jej być ok 1-. 2 szkl. ) Jeśli nie mamy pewności co do konsystencji, warto zmiksować najpierw wszystkie warzywa, a wodę odlać do szklanki i stopniowo dodawać. Po zmiksowaniu warzyw dodajemy dwa ubite z odrobiną soli jajka, potem mąkę i siemię, a na końcu natkę pietruszki.Wszystko dokładnie mieszamy.  Konsystencja pasztetu to kwestia wyczucia, mój był raczej gęsty. Tak przygotowaną masą wypełniamy wysmarowane tłuszczem keksówki albo dowolne naczynia do zapiekania. Pieczemy ok. 1h w 180 stopniach.

Myślę,że ten pasztet pozostawia wiele kombinacji, można dodać orzechy włoskie lub laskowe, albo ziarno słonecznika czy pestki dyni. Kolejnym razem chętnie wypróbuję z orzechami.

Smacznego!

piątek, 24 maja 2013

Ciasteczka czekoladowe z amarantusem i kremem pomarańczowym



Te pyszne ciasteczka nie wymagają wiele pracy i warto je upiec z dziećmi, mieszanie ciasta i przekładanie biszkopcików kremem sprawia im wielką frajdę. A przepis, jak to zwykle w przypadku naszych ciasteczek, jest szybki i super łatwy.
Zaczynamy od przygotowania kremu, z wcześniej schłodzonego mleka kokosowego, które otrzymało już konsystencję gęstej masy, dodajemy łyżkę miodu, sok z 1/2 pomarańczy i 2 łyżeczki świeżo otartej skórki pomarańczowej. Całość mieszamy i ponownie chowamy w lodówce. Pamiętajmy żeby nie przechowywać w puszcze żywności, gdyż po otworzeniu uwalnia ona związki metali ciężkich, co może prowadzić do zatrucia. Dla bezpieczeństwa zawsze mleczko przelewamy do szklanego pojemnika.
Masa na ciasteczka to nic innego jak wymieszanie ze sobą kilku składników:
1szkl. mąki bezglutenowej biszkoptowej
2 łyżki kakao
2 łyżki mąki z amarantusa
3 łyżki amarantusa ekspandowanego
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
½ szkl.oleju słonecznikowego
3 jajka ubite z 3/4 szkl. cukru pudru
Nakładamy łyżeczką masę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy ok. 15 -20 min. w 180 stopniach. Ostudzone biszkopciki przekładamy masą. Należy pamiętać, że krem kokosowo- pomarańczowy zachowuje gęstą  konsystencję przez ok. 1,5 h. Zwykle tyle czasu zajmuje nam zjedzenie wszystkich ciasteczek. Ale jeśli planujemy poczęstować  nimi gości, lepiej przełożyć biszkopciki masą tuż przed podaniem.

niedziela, 19 maja 2013

Pasta z avocado na śniadanie

To  moja ulubiona, letnia pasta na pieczywo albo jako dressing do surowych warzyw. Niestety w domu jadam ją tylko ja bo ma raczej mało zachęcający kolor, a jak wiadomo, dzieci bywają czujne w kwestii odpowiedniej barwy, a mój mąż nie przepada za avocado.
Za to ja polecam wszystkim tę pastę gorąco bo jest pyszna, aromatyczna i zdrowa.
Dojrzałe avocado przecinamy na pół i przekręcamy. Za pomocą wbitego w pestkę noża, usuwamy pestkę, ale jej nie wyrzucamy bo będzie potrzebna. Łyżką wydobywamy owoc i rozgniatamy go widelcem, dodajemy pokrojone w drobną kostkę 2 małe pomidorki lub 1 duży, doprawiamy solą morską, czarnym pieprzem, odrobiną soku z cytryny i kto może, ząbkiem rozgniecionego czosnku. Tak przygotowaną pastą smarujemy pieczywo, najlepiej smakują grzanki. Ale zdarza się, że miseczkę pasty zjadam łyżką bez niczego. Tajemnica tej pasty tkwi w dojrzałym, miękkim avocado i słodkim, słonecznym pomidorku. Dlatego można ją przygotowywać tylko wiosną i latem.


A co do pestki, warto ją wrzucić do gotowej pasty, wówczas avocado nie zczernieje.


piątek, 10 maja 2013

Udziec z indyka w tymianku

Przyrządzanie mięs jest najsłabszą stroną całego mojego kucharzenia. Zwykle jak mam ochotę na wątróbkę z jabłuszkami albo Żeberka w sosie miodowym, proszę o te przysmaki mojego męża, wówczas mam totalny zakaz wchodzenia do kuchni bo Marcin Żebrowski lubi w kuchni ciszę i porządek, a nie artystyczny bałagan i zamieszanie, które wprowadza moja skromna osoba. 
Tym razem nie mogłam liczyć na pomoc, drugiej połowy, w przygotowaniu obiadu, a u zaprzyjaźnionego rzeźnika pozostał tylko udziec z indyka. I chyba dobrze się stało bo upiekł się na pyszny kawał mięcha, w połączeniu ze słodkimi ziemniakami i ruccolą,  nie powstydziłabym się przyjąć tym daniem gości.
Udziec z indyka marynujemy całą noc w oleju sezamowym lub dowolnej oliwie, z dodatkiem soli morskiej, pieprzu czarnego i słodkiej papryki i dużej ilości posiekanego, świeżego tymianku o cudownym cytrynowym aromacie. A kolejnego dnia na godzinkę przed obiadem pieczemy takiego udźca w naczyniu żaroodpornym podlewając pół szklanki wody, przez 1h do półtora. Po tym czasie mięso jest miękkie i kruche, również dzięki marynowaniu, pychota.
Bataty zakupiłam w zdrowej żywności i choć dotychczas jadłam pieczone, tym razem zrobiłam z nich puree. Gotujemy jak zwykłe ziemniaki, dodajemy ciutkę mleka lub masła, my ze względu na alergię mleko  ryżowe o smaku waniliowym, szczypta soli, a na wierzch koniecznie prażone na patelni płatki migdałów. Ja nie uprażyłam bo nie mogłam doczekać się  obiadu, ale zapewniam Was, że warto.
Dopełnieniem jest ruccola z pestkami dyni, oliwą z oliwek i sosem balsamicznym.
Czy ten obiad nie wygląda apetycznie i zdrowo?  A smakuje tak jak wygląda.


czwartek, 9 maja 2013

Wiara w ludzi

Dziś zamiast o gotowaniu, trochę bardziej refleksyjnie. Niestety nasz 5 letni synek przyniósł z przedszkola jakiegoś wirusa i rozchorowaliśmy się solidnie całą rodziną., spędzając majówkę  w domu. Ale ten trudny czas chorobowy odrodził we mnie wiarę w ludzi. Poza naszymi niezawodnymi mamami, które od razu zaoferowały pomoc, okazało się że jedna z sąsiadek zrobi nam chętnie zakupy, druga podrzuciła upieczony przez siebie chlebek, kolejna przywiozła paletę przecudnych bratków do ogródka, na poprawę nastroju. I rzeczywiście poczułam, że wokół  nas jest wielu wspaniałych, otwartych i bezinteresownych ludzi, którzy chętnie pomagają. Chociaż mówi się, że ludzie co raz częściej „ zamykają się w domach” i raczej nie odwiedzają się spontanicznie etc. Ogromnie się cieszę, że co raz częściej nie znaczy zawsze i że ciągle w ludziach jest potrzeba dawania siebie drugiemu człowiekowi. Bo przecież to co dajemy, zwykle do nas wraca, nawet podwójnie.  Czasami wystarczy ciepły uśmiech w kierunku osoby którą mijamy zabiegani na ulicy czy ekspedientki w sklepie. Pamiętam, jeszcze z lat studenckich, kiedy na przystanku autobusowym zazwyczaj zaczepiali mnie starsi ludzie, a raczej zagadywali. A ponieważ jestem gadułą i mam duży sentyment do starszych osób, chętnie wdawałam się w miłe pogawędki. Jedna z babć, z którą rozmawiałam całą drogę w autobusie, opowiedziała mi kawał swojego życia, a za nim wysiadłam podziękowała za to, że jej wysłuchałam bo od dawna nie ma do kogo mówić, poza kotem „szarotką” i czuje się bardzo samotna. Pewnie czasem nawet nie myślimy o tym, ile drobny gest życzliwości znaczy dla drugiego człowieka.
P.S Biedronka i dłoń kojarzy mi się z dobrocią.


niedziela, 5 maja 2013

Bezglutenowe gofry na śniadanie

Niedzielny poranek powitaliśmy w słonecznym nastroju i z wielką ochotą na słodkie śniadanie. Grzanki z marmoladą czy omlety nie wzbudziły entuzjazmu u naszych dzieciaczków, ale gofry jak najbardziej!


 Oto jak je przygotowałam:
1 szkl. mąki bezglutenowej biszkoptowej
2 kopiaste łyżki mąki bezglutenowej uniwersalnej
2 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki cukru pudru
1 szkl. wody
60 g rozpuszczonej margaryny „ Kasia”
Blendujemy/miksujemy i pieczemy!

Gdyby nie dieta bez laktozowa pokusiłabym się o bitą śmietanę, ale niestety musieliśmy zastąpić ją śmietanką ryżową. Jednak konfitura malinowa i płatki migdałów zrekompensowały nam brak śmietany.


 Smacznego!

wtorek, 30 kwietnia 2013

Makaron z bakłażanem


Nazywam go daniem popisowym bo sprawdza się przy każdej okazji i smakuje każdemu. Bakłażan sam w sobie jest pięknym warzywem, zawsze wzbudza mój zachwyt szczególnie kolor, ale też i smak od kiedy potrafię go przygotować. A wszystko to dzięki wycieczce do Bułgarii wiele lat temu. W jednej bardzo niepozornej restauracji zaserwowano nam pieczone bakłażany, pokrojone w grube plastry w sosie pomidorowym. Smak tego dania pamiętam do dziś, choć było to 10 lat temu.


Bakłażana kroimy na plastry ( 2 bakłażany średniej wielkości) i posypujemy solą aby pozbyć się goryczki i ułatwić smażenie. Posolonego bakłażana odstawiamy na kilka minut aż puści sok, następnie przepłukujemy warzywo zimną wodą i osuszamy papierowym ręcznikiem, pozbywając się resztek wody. Smażymy na oleju rzepakowym, najlepiej na grillowej patelni. Po usmażeniu bakłażan wygląda tak:


 Zabieramy się za przygotowanie sosu . Potrzebujemy pomidory bez skórki typu pelati (ok. 2-3 puszek).  Wlewamy je do garnka, miksujemy i doprawiamy: sól morska, pieprz czarny, świeże oregano i świeża bazylia. Pomidorki gotujemy na małym ogniu  5-10 min. Dokładamy usmażonego bakłażana i gotujemy kolejne 10 minut, aż powstanie gęsty sos, a bakłażan rozpadnie się na cząstki, sos od czasu do czasu mieszamy drewnianą łyżką. Na sam koniec dodajemy łyżkę miodu, sos musi być już lekko przestudzony, żeby miód nie stracił swoich wartości. 

Ze względu na alergię nie używam w swojej kuchni czosnku, ale myślę że pasuję on do tego dania. Jeśli tylko możecie jeść ten naturalny środek bakteriobójczy, nie zawahajcie się go dodać.


Korzystam z makaronu bezglutenowego typu świderki lub tagliatelle, gdyż idealnie daje się oblepić przez sos, danie serwujemy z sałatą ( np. ruccola, ziarno słonecznika i dyni, oliwa z oliwek i balssamico).
Pełnia szczęścia!