wtorek, 2 lipca 2013

Kurczak po rzymsku



Kuchnia rzymska bez wątpienia nie pozostawia zbyt wiele możliwości bezglutenowcom i bezlaktozowcom, którzy nie mogą nacieszyć podniebienia smakiem prawdziwej spaghetti carbonara,  tagliatelle,  pierożków gnocchi czy po prostu pizzy. Pamiętam, że jadłam oczyma dosłownie i w przenośni, no może jeszcze nosem bo zapach przepysznej kuchni czuło się niemalże wszędzie. Oczywiście zawsze pozostaje ryneczek na Campo de' Fiori pachnący bogactwem warzyw, owoców, kwiatów i ryb. Ale bywa też tak, że po jakimś czasie przychodzi ochota na coś konkretnego i wówczas polecam zamówić kurczaka po rzymsku. Od kiedy go odkryłam w pewnej uroczej ristorante, gościł na moim talerzu przez kolejny tydzień pobytu w tym wiecznym mieście. Alternatywą była bogata w warzywa zupa minestrone, ale o tym innym razem.

I oto dzisiaj kiedy przesadzałam moje doniczkowe ziólka do ogródka, w tym również rozmaryn, zapchniał mi tak intensywnie, że powróciły rzymskie wspomnienia i chętka na kurczaka.

Zakupiłam zagrodowego kurczaka, przygotowałam 2 cytryny, sól morską, pieprz, oliwę z oliwek i dużo, dużo rozmarynu.  Kurczaka wymoczyłam w wodzie z solą, a następnie zamarynowałam przez całą noc. Do 4-5 łyżek oliwy dodajemy łyżkę soli gruboziarnistej, pół łyżeczki pieprzu, i 3 gałązki posiekanego rozmarynu i wyciskamy pół  cytryny. Nacieramy tą miksturą kurczaka na zewnątrz, ale co najważniejsze mięso bezpośrednio pod skórą, dzięki czemu mięso pozostanie miękkie i soczyste. Do środka wkładamy całą cytrynę pokrojoną na czwórki i tak dużo rozmarynu ile tylko kurczak pomieści.  Uwaga! Oliwę z oliwek warto zastąpić masłem jeśli możecie je jeść, różnica w smaku jest ogromna. Nogi kurczaka związujemy i po kilku godzinach marynowania jest gotowy do pieczenia.


Pieczemy ok. 1 - 1,5 h  w 200 stopniach, a na 20 minut przed końcem wrzucamy posolone ziemniaczki. Podajemy z ruccolą lekko skropioną oliwą i posypaną prażonymi orzeszkami piniowymi.

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz